Źródło: American Dad
A skoro coraz bliżej święta, to wszem i wobec rozbrzmiewają świąteczne
dźwięki. I im chciałam poświęcić dzisiejszy post. Choć obawiam się, że mogę się
co poniektórym narazić. Postanowiłam tym razem stworzyć zestawienie najgorszych
piosenek świątecznych, na jakie udało mi się do tej pory natknąć. Wiadomo, że świąteczne odliczanie
zaczyna się dźwiękami:
“Last Christmas
I gave you my heart
But the very next day
you gave it away”
I gave you my heart
But the very next day
you gave it away”
Gdy słyszysz Wham wiec, że cos się dzieje! Każdy z nas ma dosyć Pani Carey drącej japkę All
I Want For Christmas Is You. Ale czy to są najgorsze piosenki dedykowane
dniu Bożego Narodzenia? Otóż nie! Co roku artyści i ci lepi i ci gorsi,
decydują się na stworzenie świątecznej piosenki. Po co? Tego nikt nie wie. Mam
wrażenie, że od lat są to tylko muzyczne tapety w supermarketach i nikt nie
chce tego kupować dobrowolnie. Płyty ze składankami świątecznymi są wystawiane
w okresie Mikołajek, a następnie przecenia się je w styczniu i lutym. Taką
płytę można sprezentować tylko największemu wrogowi, teściowej na przykład,
albo wrednej koleżance z pracy. Bo się wylosowało tak nieszczęśliwie i kupić coś
trzeba. Czy serio istnieją ludzie, którzy to lubią? Przyznam otwarcie, że nie
jestem fanką ani świat BN, ani tej całej otoczki. Jednak w obliczu tej całej
komerchy są rzeczy kultowe. Jak dwa utwory wymienione powyżej. Są też rzeczy świąteczne,
a smacznie wykonane, nie głupio brzmiące, mało tandetne, czasem ciekawe. A są
takie, które są złem, strasznym złem same w sobie. Na ich dźwięk marszczy nam
się czoło i wykrzywiają usta. Na ich dźwięk dostajemy apopleksji. Albo czasem
zastanawiamy się kurde, ale po co śpiewać takie coś, no po co? I właśnie takim
kwiatkom poświęcę to skromne zestawienie. I jak zwykle podkreślam to nie jest
żadna prawda objawiona. Byłabym wdzięczna, za nie traktowanie moich słów, jako
wyrocznie. To jak zwykle subiektywne zestawienie.
Jak wiadoma Polska tradycją stoi. I nasi rodzimi artyści
lubią połechtać słuchaczy, rozkosznymi, rzewnymi, uroczymi piosenkami
tematycznymi. Tak też postąpiła w 2007 roku Gosia Andrzejewicz. Współpracując z
Radiem Eska stworzyła płytę „Zimno? Przytul mnie!”. Była to kompilacją
świątecznych piosenek zagranicznych i polskich artystów. Piosenkarka nie
wykonuje wszystkich utworów na płycie, a jedyne pierwsze 3 utwory. To ona
również zaśpiewała promujący krążek singiel „Magia świąt”. Powiem szczerze,
rozumiem, że komuś może to się podobać. Zresztą 428 łapek w górę, pod utworem
umieszczonym przez MyMusicGroup na YTB, o czymś świadczy. Ktoś tego słucha. Ja
niestety nie jestem w stanie. O czym jest piosenka? Każdy czeka na święta,
rodzina, wigilijny stół tere fere. Do tego smętna melodyjki, rozmarzony głosik
Gosi, a całość okraszona teledyskiem przypominającym tanią reklamę kominków. Jedno
słowo ciśnie mi się na usta infantylizm level hard. I ten zły poziom kiczu. Bo
kicz czasem potrafi być dobry. Jednak, kiedy słyszymy słowa
„W święta nawet smutki topią się
Bo w święta każdy w sobie szczerze uśmiech śle
A ciepło rodzinne otacza nasz dom
Gdy śpiewamy kolędę Cicha Noc”
Bo w święta każdy w sobie szczerze uśmiech śle
A ciepło rodzinne otacza nasz dom
Gdy śpiewamy kolędę Cicha Noc”
Przekonuje was to? Czuje magie świąt? Ja mam ochotę uciec do
Emiratów Arabskich.
Kolejno do głowy przyszedł mi już zagraniczny kwiatek. Choć
obawiam się, że co poniektóre gimnazjalistki mnie zlinczują. Docencie, że się
tak narażam. Justin Bieber w 2011 roku popełnił mały cover? No nie do końca.
Popełnił duet. Ktoś z jego wytwórni albo i nie jego, wpadł na pomysł by odświeżyć
kultowy utwór już wspominanej Mariah Carey „All I Want For Christmas Is You”.
Jak już wspominałam jest to duet. Na początku śpiewa Mariah, no i jak na nią
całkiem świetnie wygląda w klipie. Jest wszystko po staremu. Piękna śnieżynka,
market (to chyba amerykański, nieodłączny symbol świąt, chyba nawet większy niż
Mikołaj). Śnieżynka śpiewa perlistym pięknym, głębokim głosem. A potem słyszymy
tego dzieciaka. Hymmm, co słyszymy na początku? Auto-tune, to na pewno.
Może i w solowych produkcjach tego artysty, słuchacz traci zmysł wyczucia, gdzie
było majstrowane aż za bardzo. Jednak, gdy słyszymy tego Pana (? to dobre określenie?)
w zestawieniu z Mariahą Carey od razu dostrzegamy ten nieznośny dysonans. Kwiczenie,
wycie, jakby ktoś miał katar i anginę? I to nie mowa o występach na żywo. Tylko
o studyjnej wersji utworu człowieka, który do 2013 roku sprzedał ponad 18 milionów
płyt, na całym świecie. Niestety najwidoczniej jestem za stara, żebym mogła to docenić.
Utwór nie jest zły, bo kultowy tylko strasznie spierdzielony jednym małym
elementem o imieniu i nazwisku Justin Bieber.
Teraz mam naprawdę staroć. W 2005 roku zespół Verba
postanowił wydać utwór pt. „Ten czas”. To świąteczna piosenka z hip hop’owym
zacięciem. No właśnie, na ile Verba jest hip hop’owa strach się pytać. Czy to
jest pop? Nie, dla mnie to jakiś monstrualny objaw disco polo udającego muzykę
popularną. Nie wiem czy jest się, nad czym rozwodzić. Za samą antyreklamę, tego
utworu powinny posłużyć wersy z jednej ze zwrotek:
„Dziewczyny śnieg pod bluzką, rozmazany makijaż
Radość młodych, którzy lubią tak podrywać
Ten pan w czerwonej czapce, ze sztuczną brodą
Jestem pewien, widziałem kilku
A przecież miał być jeden
Panowie już po drinku
Żony zabiegane śmieją się z drani,
Bo zaczęli już nad ranem”
Radość młodych, którzy lubią tak podrywać
Ten pan w czerwonej czapce, ze sztuczną brodą
Jestem pewien, widziałem kilku
A przecież miał być jeden
Panowie już po drinku
Żony zabiegane śmieją się z drani,
Bo zaczęli już nad ranem”
Chyba mam nieco inna wrażliwość niż Verba.
Jak już o disco polo mowa to przypomniał mi się pewien marny
utwór. Domino „Świąteczna Piosenka”. Piosenka zawierająca całą marność
poprzednich, plus ten zawodzący wokalista w refrenie. Wyśpiewuje wesołych świat
niczym Chór emerytek na pasterce. Chyba sam nie wierzy, że mogą być one wesołe.
Ale jednak to disco polo, im można wybaczyć wszystko.
No i prawie dochodząc do końca zagraniczny staroć. W 1975
roku John Denver nagrał świąteczną piosenkę „Please Daddy” o znamiennym
podtytule „Don't Get Drunk This Christmas”. Typowy amerykański klimat muzyki
małego miasteczka, gdzieś w jakimś zabitym dechami stanie. A mały chłopiec
prosi tatusia żeby nie upadł pod choinką w te święta. Tak zwany utwór z
przesłaniem. Jednak jak tego posłuchać w całości człowiek może wręcz pomyśleć,
że to parodia świątecznych piosenek misyjnych. Na szczęście jest już tak stara,
że prawie zapomniana.
Nim zakończę, jeszcze jeden polski akcent - VIR „W Taką Noc”.
Gdyby z tego utworu pozostawić jedynie refren nie byłoby tak źle. Nawet całkiem
ok. W końcu nie ma jak to rytmiczny dziecięcy chórek. Niestety ktoś się pokusił
o zwrotki, i czar prysł.
A na koniec odrobina nadziei. Czyli dwa dowody, że piosenka
na święta może być fajna. Nieśmiertelny Frank Sinatra w „Let It Snow” i Ramones z kawałkiem „Merry
Christmas (I Don't Wanna Fight Tonight)”
kurcze, mega blog zazdroszcze :D ja właśnie wróciłam po 6- miesięcznej przerwie! zapraszam - Patrycja
OdpowiedzUsuń_______________________________
http://mustache-blog.blogspot.com/
Bardzo dziękuje za miłe słowa :)
UsuńPrzepraszam, że zwlekałam z umieszczeniem linka na moim blogu, ale kiedy zaczęłaś go obserwować miałaś zaledwie 3-4 posty. Teraz widzę, że masz pazur i zacięcie :-)
OdpowiedzUsuńZ naturalną u mnie (nie)regularnością będę tu zaglądać, za to z ciekawością. Pozdrawiam i dziękuję za merytoryczny i dowcipny przegląd piosenki świątecznej :-)
WOW! Szkoda, że trafiam na ten post już po świętach. Miło znaleźć w takim zestawieniu Sinatre. Najlepszego w nowym roku.
OdpowiedzUsuń