Muzyka tygodnia
Źródło:royksopp.com
Dziś szybko i na temat, bez zbędnych wstępniaków. Na muzykę tygodnia wybrałam norweski duet Röyksopp. Jest to muzyka nietypowa jak dla mnie, bo elektroniczna. Nie jestem oddaną fanką i naprawdę coś musi mnie w charakterystyczny sposób zaintrygować, bym chciała się zagłębić w daną twórczość elektroniczną. I tak było z Röyksopp. Po usłyszeniu "What Else Is There" padłam na łopatki. Już nie wspominając, że teledysk ma niesamowity klimat i nie da się od niego oderwać wzroku. Duet tworzą Torbjørn Brundtland i Svein Berge. Zespół powstał w 1998r. Ma na swoim koncie 4 albumy. Co śmieszniejsze, nazwa zespołu to nic innego jak purchawka, lub coś w tym klimacie røyksopp - grzyb dymny. Wielu z was, nawet jeśli nie jest fanami muzyki elektronicznej, zapewne kojarzy duet ze względu na liczne wykorzystanie ich twórczości w reklamach znanych marek, jak i grach komputerowych. Charakteryzują się magnetycznymi brzmieniami, przynajmniej mnie nieustannie intrygują, niepokoją. Ciekawy dobór wokalistów. I coś co nigdy nie było mocna stroną muzyki elektronicznej, solidna warstwa tekstowa, naprawdę poetycka. Oczywiście nie we wszystkich utworach, ale kiedy już pojawia się bardziej rozbudowany tekst nie służy jedynie jako ozdobnik. No i ta cudowna skandynawska powściągliwość. To nie jest muzyka przeładowana, tylko subtelna, ale obezwładniająca.
Film tygodnia
Źródło: www.filmweb.pl
Na film tygodnia wybrałam pozycję "Kukułka" w reżyserii Aleksandra Rogożkina. Jest to produkcja rosyjska i nawet niemłoda bo z 2002 r. Krótko opisując fabułę, jest rok 1944, koniec II wojny światowej. Żołnierz fiński Veikko jest tytułową kukułką, czyli snajperem kamikadze. Jego sytuacja wygląda tak, że zostaje przykuty łańcuchem do skały. Pozostawiono mu jedynie wodę, kilka puszek jedzenia i broń z amunicja. Chłopak przed wojną był spokojnym studentem, nie w smak mu ginąć na froncie. Przy pomocy soczewki z okularów i ściółki podpala i wykrusza skały wokół łańcucha. Mozolnie dopina swego i wydostaje się na wolność. Jednak przed nim front. W tym samym czasie rosyjski kapitan Ivan zostaje aresztowany przez służbę specjalną Armii Czerwonej. Podejmuje próbę ucieczki, jednak w jej trakcie terytorium, po którym przejeżdżają zostaje ostrzelane, przez zwiadowczy samolot. Ivan zostaje ranny. Ratuje go Laponka Anni. Do niej również dociera Veikko. Kiedy jakimś cudem przebrniemy przez ten rozwleczony i nużący początek filmu, dochodzimy do sedna sprawy. Annie jest wdową, żyje jak typowa Laponka, jest spragniona męskiego towarzystwa, a co ciekawe mówi tylko i wyłącznie w swoim dialekcie. Podobnie jak Ivan posługuje się wyłącznie rosyjskim, a Veikko fińskim. Cała trójka znajduje się na jednej przestrzeni, potrzebują swojej pomocy, ale zupełnie się nawzajem nie rozumieją. To największa frajda z tego filmu. Każda postać mówi coś co jej się wydaje, co nijak ma się do tego jak odbiera go reszta. Plus niewyżyta seksualnie Anni, która nie wie na którego z panów się zdecydować. Istna komedia, tylko, że film to jednak dramat. Co dziwne w przypadku kina rosyjskiego, ma mocny antywojenny wydźwięk. Veikko jest brany przez Ivana za żołnierza niemieckiego. Ivana woła na niego faszysta, nie ufa mu, na początku chce zaatakować, ale przeszkadzają mu obrażenia. Veikko nieustannie tłumaczy, że ma gdzieś całą wojnę, jest Finem, a nie Niemcem, studiował, a musiał iść na front choć wcale nie chciał. Do tego Anni, dla której nie ma podziału na czerwonych i nazistów. Pomaga obu, dla niej liczy się tylko zdrowie mężczyzn i przygotowanie do srogiej zimy. Plus ciekawe ujęcie w tym wszystkim bariery językowej. Do tego przecudowne krajobrazy i duża dawka humoru. Mimo, że film może zrazić w początkowych scenach, warto zaczekać na rozwój akcji.
Książka tygodnia
Na książkę tygodnia wybrałam pozycję lekką i przyjemną, "Obrona szaleństwa" Woody'ego Allena wydana przez wydawnictwo Rebis. Jest to
zbiór czterdziestu sześciu opowiadań znanego nowojorczyka z lat 70.
I 80. Zdecydowanie najmocniejszą stroną książki jest surrealizm
opowiadanych historii. Autor w charakterystyczny dla siebie sposób
skupia się na niesamowitej groteskowości zarówno bohaterów jak
i okoliczności na jakie natrafiają. Możemy więc spotkać się z van
Goghiem w roli dentysty, czy zapoznać się z wspomnieniami fryzjera
Hitlera i jego ocenom włosów Furera w trakcie postępów i porażek
wojennych. Wszystko to okraszone jest inteligentnym humorem. Utwory przesycone są absurdem, szaleństwem i bezczelną niekiedy satyrą.
Allen często kpi z samego siebie, jak w rozdziałach "Moja apologia", czy "Z brulionu Allena. Wybór", w których kreuje się na neurotycznego
nieudacznika. Prześmiewczo traktuje również swoje pochodzenie. Jego
bohaterowie to najczęściej Żydzi z wyolbrzymionymi schematami zachowań,
jakie są utarte w społeczeństwie. "Obrona szaleństwa" to antologia typowych tekstów Woody'iego Allena.
Czytelnik znajdzie tu charakterystyczny dla tego autora styl
błyskotliwy, prześmiewczy, czasem obrazoburczy i wyjątkowo zabawny
w swojej niedorzeczności. Ciężko jest znaleźć złe strony tych opowiadań.
Jedne bywają genialnie zabawne, inne nieco słabsze. Nie przeszkadza to
jednak w ogólnym odbiorze książki. Kontynuacją jest drugi zbiór opowiadań pt. "Czysta anarchia", również godna polecenia.
Ulubieniec tygodnia
Smutny to ulubieniec i nie będę się nad nim rozwodzić. Bo chyba uczynię tu lokowanie produktu. Chodzi mi o medykament bez recepty o nazwie Theraflu. Tak wiem, raczenie się nim nie należy do najzdrowszych procederów, ale cóż zrobić jak czasu na leżenie pod kocykiem nie ma, a przeziębienie nas niszczy? A tu sesja, a tu praca? W ogóle w moim otoczeniu panuje jakaś zbiorowa grypowa pandemia. U was też? Jakkolwiek łącze się w bólu ze wszystkim smarkaczami. Zdrowiejcie w spokoju! Mnie niestety nie jest to dane :(
Być może sięgnę po książkę bo mi ją już polecano ;)
OdpowiedzUsuńniutta.blogspot.com
-Niuta.
podobają mi się te piosenki ♥
OdpowiedzUsuńmogłabyś poklikać u mnie w ostatnim poście? to tylko chwilka :)
http://czillen.blogspot.com/