Najcześciej czytane

niedziela, 11 stycznia 2015

Niedzielny Przegląd Tygodnia - vol. 1

Witam.
Wpadłam na pomysł pierwszego cyklu na moim blogu. Ma on posłużyć mi, jako zmuszacz pisania. Mam nadzieje, że uda się co tydzień, w niedziele zamieszczać tu podsumowanie tygodnia. Czyli to, co najczęściej w danym tygodniu czytałam, słuchałam, oglądałam i coś jeszcze. Zobaczymy co bo nie mam jeszcze pomysłu. Niekoniecznie będą to nowości. A akurat to, co wpadło mi w danym tygodniu w oko, ucho i gust. Może takie zestawienie będzie mieć o tyle pozytywnej strony, że ktoś pozna coś ciekawego, czego jeszcze do tej pory nie znał. No to nie będę owijać w bawełnę. Wiadomo, o co chodzi, więc przejdę do pierwszego niedzielnego podsumowania tygodnia.  

Muzyka tygodnia


Źródło: http://www.spongeawareness.com/nyn/items/falco.jpg

Już w podsumowaniu roku wspominałam, że przez całe święta słuchałam starych niemieckich przebojów. W sumie to słucham nadal. Do pierwszego podsumowania wybrałam zabytek. Coś, co nie może mi wyjść z głowy i non stop to śpiewam. Co? „Trylogia” Falco - Jeanny. Trylogię umieściłam w cudzysłowie, bo nie jest to precyzyjne określenie. Tak naprawdę Falco był autorem tylko 2 pierwszych części. Część III zawiera jego głos, ale nie była w pełni stworzona przez niego. Tak samo jej treść nieco odbiega od pierwszych 2 utworów. Historia zawarta w tej piosence jest dość ciekawa i intrygująca. Tym bardziej, że w roku 1986 stała się ona największym skandalem w Niemczech i Austrii. Bojkotowały ją stacje radiowe i telewizyjne. Mówiono, że zachęca do przemocy wobec kobiet. Domniemywano, że mężczyzna, o którym śpiewa Falco to Jack Unterweger - austriacki pisarz i seryjny morderca. Jednak czy Unterweger rzeczywiście był inspiracją do utworu? Ciężko stwierdzić, Falco nigdy się do tego nie przyznał. Pierwsza cześć jest wręcz hipnotyzująca. Kiedy usłyszy się ją raz nie chce wyjść z głowy. Niezwykle melodyjna i chwytliwa. Zwrotki są w języku niemieckim, a refren angielskim. Falco opowiada o historii morderstwa, jednak z perspektywy zabójcy. To dość psychopatycznie wypowiadane słowa. Możemy się domyślać, że dziewczyna nie żyje, pada deszcz, a mężczyzna wlecze ją po lesie, ona gubi but. Zabójca mówi do swojej ofiary tak jakby żyła. Dość przyzwoite tłumaczenie stworzył Michał Wiśniewski coverując wszystkie 4 znane części o Jeanny (polecam je w jego wykonaniu, bo są naprawdę emocjonalne, nie zmasakrował ich tak jak utworu Rosenstolz - Die Zigarette Danach). Pisze 4, bo w 1996 r. Peter Orloff stworzył finał "Und wer fragt nach Jeanny?". Falco nie przyczynił się do tej części. Mieszkał już na Dominikanie i przeżywał poważny kryzys twórczy. Miał on go za 2 lata doprowadzić do śmierci. Jeśli to wprowadzenie zachęciło was, to poniżej zamieszczam wszystkie 3 utwory o Jeanny. I zachęcam do zagłębienia się w twórczość i życiorys Falco. Bo to naprawdę intrygująca postać była!






Film tygodnia


Źródło: http://1.fwcdn.pl/po/59/80/435980/7196598.3.jpg

Zastanawiałam się, co wybrać na film tygodnia. Miniony tydzień przesiedziałam w domu mając wolne i lecząc przeziębienie. Obejrzałam mnóstwo filmów po 3/5 dziennie. Jednak film, który rozwalił mnie na łopatki obejrzałam wczoraj, na TVP2. Zacne filmy w TVP puszcze się po północy, a najlepiej o 1 w nocy (telewizja misyjna drodzy państwo). O czym mowa? O filmie „Dzień, który odmienił twoje życie”, w oryginale „Le premier jour du reste de ta vie”. Jest to produkcja francuska z 2008r. Za scenariusz i reżyserie odpowiadał Rémi Bezançon. Film ten to dramat obyczajowy, ale z serii tych dramatów, jakie lubię. Problemy rodzinne ukazane w lekko krzywym, ironicznym zwierciadle, obśmiane przez łzy. Zmusza nas do myślenia, ale nie pozostawia tego emocjonalnego ciężkiego kamienia, przybicia. Obserwujemy losy rodziny i zastanawiamy się, o co tu chodzi, jacyś wariaci. A potem zaczynam się z nimi utożsamiać. Ta kulawa rodzina jednak jest połączona ułomnymi więzami i zakopaną pod kopcem problemów miłością. Poznajemy Roberta Duvala taksówkarza i jego żonę Marie-Jeanne. Także 3 dzieci, Fleur najmłodsza i jedyna córka. Słodka dziewczynka dorasta na prawdziwą grungeową diablice. Raphaël, średni syn, raczej czarna owca, nie tak inteligentny i sumienny jak brat, duże dziecko żyjące na wiecznym luzie. No i Albert, najstarszy syn wyrastający na lekarza. Na końcu dziadek, który ciągle dogryza swojemu synowi przypominając mu, że nie jest wystarczająco dobry. Za to faworyzując średniego wnuka, rozpoczyna przekazywać mu swoją wiedze na temat win. Film dzieje się na przestrzeni lat 1988-2000. Przedstawiane są nam epizody z życia rodziny. Jest ich dokładnie 5 i każdy z nich dotyczy innego członka rodziny. Te 5 epizodów to kluczowe wydarzenia z życia rodziny. Odejście pierwszego dziecka z domu, pierwsze miłości, utrata dziewictwa itp. Każdy z tych dni ma kluczowy wpływ na losy członków rodziny. Historia opowiedziana dowcipnie, porusza segmenty życia, jakie dotykają każdego z nas. Nie pokazuje rodziny w cukierkowy sposób. Mimo to widzimy więzi, jakie wyłaniają się z tej masy niedorzecznych perypetii i rodzinnego egoizmu.



Książka tygodnia


Źródło: http://fabrykaslow.com.pl/uploads/media/okladka/0001/01/thumb_219_okladka_duzy.jpg

W ostatnim tygodniu zmordowałam pierwszą cześć z serii „Pies i klecha”, a dokładniej „Pies i klecha: Przeciwko wszystkim”, zaczęłam też drugą cześć „Pies i klecha: Tancerz”. Autorami obu książek są Jarosław Urbaniuk i Łukasz Orbitowski. W tekstach reklamujących książki czytamy „Pierwsza polityczna powieść grozy! Satanistyczny spisek u fundamentów Polski Ludowej!” Z pierwszym zdaniem nie zgadzam się zbytnio, natomiast drugie jest jak najbardziej prawdziwe. Jest rok 1989, schyłek PRLu. Dochodzi do przedziwnego morderstwa. Sprawę ma poprowadzić Zbigniew Enka, typowy milicjant o zachowaniu i aparycji godnej porucznika Borewicza z „07 zgłoś się”. Dla przeciwwagi mamy postać księdza Gila. Zupełnego przeciwieństwa swojego partnera. Od samego początku Enka, zastanawia się, po co do cholery przydzielono mu księdza. Aż spotykają na swojej drodze satanistyczny spisek, którego nie da się ogarnąć umysłem. Mam wrażenie, że tak książka będzie fajnym czytadłem dla wielbicieli komiksów fantastyczno sensacyjnych. Nie jest to książka wybitna, ale bardzo wciągająca. Emocje są dawkowane stopniowo, tajemnica zagmatwana aż do samego końca. Obrazowo ukazane realia socjalistycznej polski. No i elementy fantastyczne, satanistyczne mieszające się z faktami politycznymi. Czasem można sobie zadać pytanie, co autorzy brali pisząc to „dzieło”, ale nie można książki uznać za złą. Ja polecam bardzo, raz rozpoczęta nie da czytelnikowi spokoju, do samego końca.


Ulubieniec tygodnia



Jak już pisałam oprócz książek, filmów czy muzyki, co tydzień dodam jakiegoś ulubieńca. Zastanawiałam się, co nim może być w tym tygodniu. I w sumie doszłam, że 23 finał WOŚP. Choć post dodam na sam koniec 11.01 to niektóre aukcje będą trawy jeszcze po tej dacie. Przez miniony tydzień każdy z nas był atakowany WOŚPowymi reklamami. Niestety nie tylko przez promocje o fundacji było głośno w mediach. Przez lata wokół niej narosło wiele kontrowersji. Mam wrażenie, że w tym roku przed finałem wyciągano najwięcej afer i krytycznych głosów. Nie kupuje bezkrytycznie ani WOŚPu, ani Jurka Owsiaka. Zawsze powtarzałam, że najlepszy sposób na biznes to otworzenie fundacji. I żeby nie było, że komuś zarzucam złodziejstwo. Nie kieruje tego ostatniego zdania bezpośrednio do WOŚP. Mam tu na myśli ogół fundacji. I to, że zawsze gdzieś znajdzie się jakieś nadużycie. Jest to nieuniknione przy organizacji operującej tak gigantycznymi kwotami. Doceniam te lata wypełnione sukcesami WOŚP. Nie znam drugiej w Polsce akcji, która by sfinalizowała, aż tyle sprzętu medycznego, co WOŚP. W każdym niemal szpitalu, znajdują się maszyny medyczne z serduszkiem. To nie są pojedyncze dzieci, na które zbierane są pieniądze. To setki małych i dorosłych pacjentów korzystających ze sprzętów, dzięki wsparciu fundacji. Często nawet nie będąc świadomymi, że akurat ten inkubator jest z serduszkiem, albo akurat to badanie słuchu może być wykonane dzięki aparatowi zakupionemu z datków. Więc mimo tylu oskarżeń i głosów krytyki jednak akcje popieram! Co roku staram się wrzucić cokolwiek do puszki. Nawet zwykłe 5 zł ma znaczenie. I dlatego WOŚP stanie się ulubieńcem minionego tygodnia. A wszystkim zagorzałym przeciwnikom, jak i bezkrytycznym zwolennikom życzę dużo zdrowego rozsądku, mniej zacietrzewienia i więcej myślenia. A samej fundacji kolejnych sukcesów i sumiennego zarządzania, alby afer było jak najmniej.


1 komentarz:

  1. super pomysł z przegladem tygodnia ;)

    obserwujemy kochana? zacznij i daj znać u mnie,
    abym mogła się odwdzięczyć♥
    http://similarose.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń