Witam
was! Znowu mnie trochę nie było. Niestety moje życie skutecznie
przeszkadza mi w regularnym blogwaniu. Ciągle coś się dzieje, a
czasu coraz mniej. Mam nadzieje, że mimo tych długich przerw
jeszcze ktoś ma ochotę tu zaglądać. Na szczęście zapowiada się
trochę mniej stresujący okres. Pogoda też sprzyja raczej siedzeniu
w domu. Tak więc zapowiadam i zaklinam się, że Hangar zostaje
wskrzeszony po raz milionowy i wraca do żywych.
Muzyka
tygodnia
Na
muzykę tygodnia wybrałam Die Antwoord, zespół z Kapsztadu. Jest
to moja spora fascynacja muzyczna paru ostatnich lat. Nie pamiętam,
kiedy jakiś nowy zespół pochłonął mnie aż tak. Uwielbiam ich
energię. Mieszanie hip hopu z agresywnym rave. No i wisienką na
torcie są teksty, które miażdżą. Jest to tak dziwny twór, że
nie łatwo pozostać obojętnym. Intrygują sami artyści czyli
nienachalnej urody Ninja i kosmiczna ¥o-landi. Mniej rozpoznawalną
postacią, ale równie ważną jest DJ Hi-Tek. Grupa została
założona w 2008 roku, a jej pomysłodawcą był właśnie Ninja.
Potem dołączyła do niego koleżanka z tego samego osiedla
¥o-landi, a muzykę zaczął im składać DJ Hi-Tek. W
astronomicznym tempie Die Antwoord wypłynęli na szerokie wody. Ich
kariera rozrosła się poza granice RPA, podbijając USA i Europę. W
rok od założenia zespołu ukazał się ich debiutancki album $O$. W
2010 r. album miał już swoją reedycję. Singlem, który otworzył
zespołowi drzwi do międzynarodowej kariery był utwór "Enter
the Ninja". Teledysk szokował ponieważ jego głównym
bohaterem był południowoafrykański malarz Leon Botha, cierpiący
na progerię. Dla Die Antwoord propagowanie kultury z jakiej się
wywodzą jest bardzo istotną sprawą. Ich twórczość zawiera wiele
elementów kultury Zef. W europie ciężko jest wytłumaczyć czym
tak naprawdę jest Zef. Sama ¥o-landi mówi o tym zjawisku tak -
„Jesteś zef wtedy,
kiedy jesteś biedny, ale fancy.
Biedny, ale seksowny, kiedy masz styl”. Kolejną ciekawostką jest
język jakiego używa zespół. Sporo tekstów jest po angielsku,
jednak większość to język afrikaans. Indoeuropejski dialekt
należący do dolnosaksońskiej gałęzi języków
zachodniogermańskich. Jest językiem ojczystym
południowoafrykańskich Koloredów oraz właśnie białej ludność
Afryki. Słuchając tekstów Die Antwoord możemy się nieco zdziwić.
Czasem wydaje nam się, że coś rozumiemy, że jest to jakiś
dialekt, który wydaje się znajomy, a w efekcie nie rozumiemy ani
słowa. Niestety dlatego warto otworzyć sobie choćby tekstowo.pl i
poszperać w poszukiwaniu dobrych tłumaczeń. Bo to właśnie ich
teksty tną jak piła i warto dokładnie zrozumieć to czego
słuchamy. Z ciekawostek o zespole mogę dodać, że parę tygodni
temu Ninja udzielił wywiadu, w którym zapowiedział premierę nowej
płyty na jesień 2017, tym samym powiedział, że będzie to koniec
Die Antwoord. Dla podsycenia emocji ¥o-landi udzieliła zupełnie
odmiennego komentarza. Co się stanie za rok? Tego nie wiemy. Może
to tylko chwyt marketingowy, ale jedno trzeba przyznać, gdyby zespół
się rozwiązał byłoby to podcięcie gardła kurze znoszącej złote
jaja.
Film
tygodnia
Na
film tygodnia wybrałam elektryzującą pozycję. Ostatnio zrobiłam
sobie maraton twórczości Davida Lyncha. Nie jestem jego
psychofanką. Ale mam słabość do jego specyficznej estetyki.
Najbardziej lubię z jego twórczości 3 pozycje. Nie zdradzę jakie.
W przyszłą niedziele planuje opisać mój ulubiony film Lyncha, a
dziś nieco mniej ale jednak też ulubiony ;) Mulholland Drive.
Pamiętam jak oglądałam go po raz pierwszy i nie wiedziałam o co
chodzi, ale jego klimat i to dziwne napięcie pochłonęło mnie bez
reszty. A na sam koniec nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam.
Historia jest banalna. Tragiczny romans. Mamy dwie panie, które są
kochankami. Jedna z nich jest niewdzięczna i zdradza. Druga nie może
tego przeżyć i z zazdrości posuwa się do morderstwa. Nic
nadzwyczajnego prawda? I tu całą historię doprawiamy talentem
Lyncha. Reżyser całkowicie rozbił fabułę. Nie ma tu logicznego
ciągu wydarzeń. Wszystko co widzimy to schizofreniczna
mistyfikacja. Sen miesza się z jawą, fakty z urojeniami. Do tego
symbolika scen, przedmiotów, postaci. Lyncha nie da się oglądać
od tak. Trzeba mieć otwartą głowę i analizować. Nic nie jest
takie jakie nam się wydaje. Nie chce tu opisywać całej struktury
fabuły by nie psuć jej tym, którzy filmu nigdy nie widzieli.
Napisze jedno jest to dzieło sztuki. Po prostu. Po paru latach,
kiedy zobaczyłam Mulholland Drive po raz kolejny czułam się tak
samo, jak wtedy kiedy widziałam go po raz pierwszy. Zachwyt mieszał
się z zaskoczeniem i podekscytowaniem. Takie to proste, a tak
genialne.
Książka
tygodnia
Zastanawiałam
się czy wybrać, akurat tę pozycję na książkę tygodnia. Cały
problem polega na tym, że nie ma ona polskiego wydania. Więc
niestety tylko ci co władają angielskim w trochę bardziej
zaawansowanym stopniu, będą mogli sięgnąć po polecany tytuł.
Koniec końców zdecydowałam się na umieszczenie w tym przeglądzie
Your Beauty Mark autorstwa Dity Von Teese.
Ostatnio
mam gigantycznego świra na punkcie pin-up, stylu Vintage i burleski.
Dita idealnie wpisuje się w te klimaty. Swoją drogą jestem jej
oddaną fanką od naprawdę wielu lat. Już jako mała dziewczynka
zwróciłam na nią uwagę. Byłam zachwycona jej czarnymi
perfekcyjnie ułożonymi włosami, śnieżnobiałą skórą,
klasycznymi, ultra kobiecymi strojami i tą niesamowitą energią i
seksapilem. To dzięki niej zakochałam się bez reszty w czerwonych
szminkach. Po dziś dzień uważam, że nie ma nic bardziej
kobiecego, sensualnego i seksownego jak czerwona szminka.
Your
Beauty Mark to trochę historii samej Dity Von Teese, od losów małej
blondyneczki z farmy, po królową współczesnej burleski. Opowieści
o inspiracjach czerpanych ze starych filmów, o pracy w sklepie z
bielizną czy początkach pracy striptizerki. Kolejna cześć książki
ma już bardziej poradnikowy charakter. Dita uczy swoje czytelniczki
jak być szybko i łatwo olśniewającą gwiazdą Hollywood. Poucza,
że zawsze przed randką trzeba pęsetą wyrwać wszystkie włoski z
sutków ;) Ja osobiście byłam pod wrażeniem poradnika dotyczącego
fryzur. Sama pamiętam jak usiłowałam sobie wyczarować fale w
stylu lat 30, a fryzjerzy robili mi na głowie nie wiadomo co. Tu
poradnik Dity naprawdę się sprawdza. Parę jej włosowych trików
już wykorzystałam. Ponadto możemy poczytać o ćwiczeniach,
makijażu, doborze bielizny itd. Inną kwestią zachwycającą w tej
książce są fotografie. Począwszy od starych zdjęć Dity, nie
można uwierzyć, że ona kiedyś tak wyglądała. A skończywszy na
przepięknych artystycznych zdjęciach, ukazujących seksapil i
rozbuchaną kobiecość. Może to nie jest ambitna literatura, ale na
pewno przyjemna. Nie jestem fanką gwiazdorskich poradników, ale
Your Beauty Mark jest warta zakupu. Na pewno nie będą to pieniądze
wyrzucone w błoto. A niestety jest to droga książka w empiku
można ją zamówić za "jedyne"149 zł :/ No chyba, że
pójdziemy na łatwiznę. W internecie są dostępne PDFy w dość
dobrej jakości. Mimo, to powiem wam, że jednak wole trzymać w
rekach ten pokaźny album i oglądać te wszystkie fotografie w całej
oprawie książki. PDF to nie to samo.
Ulubieniec
tygodnia
No
to na ulubieńca tygodnia wybrałam pin-up! Dla niewtajemniczonych
jest to trend, który narodził się w latach 40 i 50 XX wieku. To
styl przedstawiający piękne, uśmiechnięte kobiety. Nosiły one
zazwyczaj bardzo kobiece rozkloszowane sukienki i spódnice,
charakterystyczne dla tamtej epoki. Były również przedstawiane w
wyszukanej bieliźnie rodem z amerykańskiej burleski. Nazwa pin-up
narodziła się przez to, że mężczyźni często przypinali na
ściany plakaty przedstawiające olśniewające modelki. Bo przecież
pin-up to nic innego jak "przypiąć". Dziś szczególnie w
USA, moda na ten styl nie umarła. Po dziś dzień możemy podziwiać
genialne modelki z charakterystycznym makijażem. Obowiązkowo grube
i wyciągnięte kreski na górnej powiece, wachlarz rzęs, czerwona
szminka i urocze różowe policzki. Do tego obowiązkowo kręcone
włosy podpięte po bokach, ułożone w fale lub grzywki podwinięte
w charakterystyczny lok. Mam bzika od jakiegoś czasu na ten styl.
Jestem fanką typowego makijażu, który staram się odtworzyć. Nie
małym wyzwaniem jest perfekcyjne ułożenie włosów. A już o
strojach z epoki nie wspomnę. Obsesyjnie szukam sklepów
proponujących stylowe ubrania w przyzwoitej cenie. Jak macie do
polecenia jakieś sklepy online w tym stylu podzielcie się linkami
;) Jestem niesamowicie zafascynowana tym stylem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz