Najcześciej czytane

poniedziałek, 24 października 2016

Niedzielny Przegląd Tygodnia - vol. 26

Witam was! Znowu mnie trochę nie było. Niestety moje życie skutecznie przeszkadza mi w regularnym blogwaniu. Ciągle coś się dzieje, a czasu coraz mniej. Mam nadzieje, że mimo tych długich przerw jeszcze ktoś ma ochotę tu zaglądać. Na szczęście zapowiada się trochę mniej stresujący okres. Pogoda też sprzyja raczej siedzeniu w domu. Tak więc zapowiadam i zaklinam się, że Hangar zostaje wskrzeszony po raz milionowy i wraca do żywych.

Muzyka tygodnia




Na muzykę tygodnia wybrałam Die Antwoord, zespół z Kapsztadu. Jest to moja spora fascynacja muzyczna paru ostatnich lat. Nie pamiętam, kiedy jakiś nowy zespół pochłonął mnie aż tak. Uwielbiam ich energię. Mieszanie hip hopu z agresywnym rave. No i wisienką na torcie są teksty, które miażdżą. Jest to tak dziwny twór, że nie łatwo pozostać obojętnym. Intrygują sami artyści czyli nienachalnej urody Ninja i kosmiczna ¥o-landi. Mniej rozpoznawalną postacią, ale równie ważną jest DJ Hi-Tek. Grupa została założona w 2008 roku, a jej pomysłodawcą był właśnie Ninja. Potem dołączyła do niego koleżanka z tego samego osiedla ¥o-landi, a muzykę zaczął im składać DJ Hi-Tek. W astronomicznym tempie Die Antwoord wypłynęli na szerokie wody. Ich kariera rozrosła się poza granice RPA, podbijając USA i Europę. W rok od założenia zespołu ukazał się ich debiutancki album $O$. W 2010 r. album miał już swoją reedycję. Singlem, który otworzył zespołowi drzwi do międzynarodowej kariery był utwór "Enter the Ninja". Teledysk szokował ponieważ jego głównym bohaterem był południowoafrykański malarz Leon Botha, cierpiący na progerię. Dla Die Antwoord propagowanie kultury z jakiej się wywodzą jest bardzo istotną sprawą. Ich twórczość zawiera wiele elementów kultury Zef. W europie ciężko jest wytłumaczyć czym tak naprawdę jest Zef. Sama ¥o-landi mówi o tym zjawisku tak - „Jesteś zef wtedy, kiedy jesteś biedny, ale fancy. Biedny, ale seksowny, kiedy masz styl”. Kolejną ciekawostką jest język jakiego używa zespół. Sporo tekstów jest po angielsku, jednak większość to język afrikaans. Indoeuropejski dialekt należący do dolnosaksońskiej gałęzi języków zachodniogermańskich. Jest językiem ojczystym południowoafrykańskich Koloredów oraz właśnie białej ludność Afryki. Słuchając tekstów Die Antwoord możemy się nieco zdziwić. Czasem wydaje nam się, że coś rozumiemy, że jest to jakiś dialekt, który wydaje się znajomy, a w efekcie nie rozumiemy ani słowa. Niestety dlatego warto otworzyć sobie choćby tekstowo.pl i poszperać w poszukiwaniu dobrych tłumaczeń. Bo to właśnie ich teksty tną jak piła i warto dokładnie zrozumieć to czego słuchamy. Z ciekawostek o zespole mogę dodać, że parę tygodni temu Ninja udzielił wywiadu, w którym zapowiedział premierę nowej płyty na jesień 2017, tym samym powiedział, że będzie to koniec Die Antwoord. Dla podsycenia emocji ¥o-landi udzieliła zupełnie odmiennego komentarza. Co się stanie za rok? Tego nie wiemy. Może to tylko chwyt marketingowy, ale jedno trzeba przyznać, gdyby zespół się rozwiązał byłoby to podcięcie gardła kurze znoszącej złote jaja.






Film tygodnia




Na film tygodnia wybrałam elektryzującą pozycję. Ostatnio zrobiłam sobie maraton twórczości Davida Lyncha. Nie jestem jego psychofanką. Ale mam słabość do jego specyficznej estetyki. Najbardziej lubię z jego twórczości 3 pozycje. Nie zdradzę jakie. W przyszłą niedziele planuje opisać mój ulubiony film Lyncha, a dziś nieco mniej ale jednak też ulubiony ;) Mulholland Drive. Pamiętam jak oglądałam go po raz pierwszy i nie wiedziałam o co chodzi, ale jego klimat i to dziwne napięcie pochłonęło mnie bez reszty. A na sam koniec nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Historia jest banalna. Tragiczny romans. Mamy dwie panie, które są kochankami. Jedna z nich jest niewdzięczna i zdradza. Druga nie może tego przeżyć i z zazdrości posuwa się do morderstwa. Nic nadzwyczajnego prawda? I tu całą historię doprawiamy talentem Lyncha. Reżyser całkowicie rozbił fabułę. Nie ma tu logicznego ciągu wydarzeń. Wszystko co widzimy to schizofreniczna mistyfikacja. Sen miesza się z jawą, fakty z urojeniami. Do tego symbolika scen, przedmiotów, postaci. Lyncha nie da się oglądać od tak. Trzeba mieć otwartą głowę i analizować. Nic nie jest takie jakie nam się wydaje. Nie chce tu opisywać całej struktury fabuły by nie psuć jej tym, którzy filmu nigdy nie widzieli. Napisze jedno jest to dzieło sztuki. Po prostu. Po paru latach, kiedy zobaczyłam Mulholland Drive po raz kolejny czułam się tak samo, jak wtedy kiedy widziałam go po raz pierwszy. Zachwyt mieszał się z zaskoczeniem i podekscytowaniem. Takie to proste, a tak genialne.



Książka tygodnia




Zastanawiałam się czy wybrać, akurat tę pozycję na książkę tygodnia. Cały problem polega na tym, że nie ma ona polskiego wydania. Więc niestety tylko ci co władają angielskim w trochę bardziej zaawansowanym stopniu, będą mogli sięgnąć po polecany tytuł. Koniec końców zdecydowałam się na umieszczenie w tym przeglądzie Your Beauty Mark autorstwa Dity Von Teese.




Ostatnio mam gigantycznego świra na punkcie pin-up, stylu Vintage i burleski. Dita idealnie wpisuje się w te klimaty. Swoją drogą jestem jej oddaną fanką od naprawdę wielu lat. Już jako mała dziewczynka zwróciłam na nią uwagę. Byłam zachwycona jej czarnymi perfekcyjnie ułożonymi włosami, śnieżnobiałą skórą, klasycznymi, ultra kobiecymi strojami i tą niesamowitą energią i seksapilem. To dzięki niej zakochałam się bez reszty w czerwonych szminkach. Po dziś dzień uważam, że nie ma nic bardziej kobiecego, sensualnego i seksownego jak czerwona szminka.




Your Beauty Mark to trochę historii samej Dity Von Teese, od losów małej blondyneczki z farmy, po królową współczesnej burleski. Opowieści o inspiracjach czerpanych ze starych filmów, o pracy w sklepie z bielizną czy początkach pracy striptizerki. Kolejna cześć książki ma już bardziej poradnikowy charakter. Dita uczy swoje czytelniczki jak być szybko i łatwo olśniewającą gwiazdą Hollywood. Poucza, że zawsze przed randką trzeba pęsetą wyrwać wszystkie włoski z sutków ;) Ja osobiście byłam pod wrażeniem poradnika dotyczącego fryzur. Sama pamiętam jak usiłowałam sobie wyczarować fale w stylu lat 30, a fryzjerzy robili mi na głowie nie wiadomo co. Tu poradnik Dity naprawdę się sprawdza. Parę jej włosowych trików już wykorzystałam. Ponadto możemy poczytać o ćwiczeniach, makijażu, doborze bielizny itd. Inną kwestią zachwycającą w tej książce są fotografie. Począwszy od starych zdjęć Dity, nie można uwierzyć, że ona kiedyś tak wyglądała. A skończywszy na przepięknych artystycznych zdjęciach, ukazujących seksapil i rozbuchaną kobiecość. Może to nie jest ambitna literatura, ale na pewno przyjemna. Nie jestem fanką gwiazdorskich poradników, ale Your Beauty Mark jest warta zakupu. Na pewno nie będą to pieniądze wyrzucone w błoto.  A niestety jest to droga książka w empiku można ją zamówić za "jedyne"149 zł :/ No chyba, że pójdziemy na łatwiznę. W internecie są dostępne PDFy w dość dobrej jakości. Mimo, to powiem wam, że jednak wole trzymać w rekach ten pokaźny album i oglądać te wszystkie fotografie w całej oprawie książki. PDF to nie to samo.




Ulubieniec tygodnia




No to na ulubieńca tygodnia wybrałam pin-up! Dla niewtajemniczonych jest to trend, który narodził się w latach 40 i 50 XX wieku. To styl przedstawiający piękne, uśmiechnięte kobiety. Nosiły one zazwyczaj bardzo kobiece rozkloszowane sukienki i spódnice, charakterystyczne dla tamtej epoki. Były również przedstawiane w wyszukanej bieliźnie rodem z amerykańskiej burleski. Nazwa pin-up narodziła się przez to, że mężczyźni często przypinali na ściany plakaty przedstawiające olśniewające modelki. Bo przecież pin-up to nic innego jak "przypiąć". Dziś szczególnie w USA, moda na ten styl nie umarła. Po dziś dzień możemy podziwiać genialne modelki z charakterystycznym makijażem. Obowiązkowo grube i wyciągnięte kreski na górnej powiece, wachlarz rzęs, czerwona szminka i urocze różowe policzki. Do tego obowiązkowo kręcone włosy podpięte po bokach, ułożone w fale lub grzywki podwinięte w charakterystyczny lok. Mam bzika od jakiegoś czasu na ten styl. Jestem fanką typowego makijażu, który staram się odtworzyć. Nie małym wyzwaniem jest perfekcyjne ułożenie włosów. A już o strojach z epoki nie wspomnę. Obsesyjnie szukam sklepów proponujących stylowe ubrania w przyzwoitej cenie. Jak macie do polecenia jakieś sklepy online w tym stylu podzielcie się linkami ;) Jestem niesamowicie zafascynowana tym stylem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz