W pierwszym poście wspominałam o
zamiłowaniu do muzyki. No to na drugi post zaplanowałam sobie sporządzenie
zestawienia 5 płyt, które chciałabym zakupić w najbliższym czasie. Czemu? Po
co? Dlaczego warto?
1. Guano Apes – Offline.
Premiera płyty odbyła się 30 maja
b.r. Guano znacznie zmieniło swój styl od pamiętnego, pierwszego albumu Proud
Like a God. Zawsze czekam z ogromnym podnieceniem na każdy nowy materiał Guano,
choć po płycie Bel Air zaczęłam się nieco obawiać czy na pewno mogę kupić ich
produkcje bez zastanowienia. Już po premierze solowego albumu wokalistki
zespołu Sandry Nasić pt. The Signal, było wiadomo, że styl grania zespołu może
ulec zmianie. Tak też się stało. Brzmienie bardziej przypomina pop rockowe kawałki
modne w rozgłośniach radiowych. Brak charakterystycznej mocy i poczucia
niepokoju. Jednak nie zmienił się styl tekstów Sandry. Trafiające w punkt,
dosłowne ale z siłą oddziaływania. Niestety trzeba chyba zapomnieć, o
piorunującej energii. Sandra już nie ma ochoty krzyczeć, a coraz częściej jej
ekipa woli pobawić się w eksperymenty z syntezatorami w roli głównej. Mam
bardzo specyficzne podejście do tej kapeli. 100% przekonania, że ten album mnie
nie zachwyci tak jak poprzednie, a z drugiej strony nie umiem go nie kupić! To
się nazywa uzależnienie. Mam tylko nadzieje, że to co nie będzie grało tak jak
trzeba na płycie, zagra jak trzeba na koncertach. Bo Guano to przede wszystkim genialny
zespół koncertowy.
2. Acid
Drinkers – 25 Cents For a Riff
Tak samo jak w przypadku Guano
Apes, tak i do Acid Drinkers podchodzę całkowicie bezkrytycznie. Każda nowa
płyta musi być przeze mnie zakupiona. Nie ma mowy o krzywieniu się i kręceniu
nosem. Jednak Acid w przeciwieństwie do Guano nie eksperymentuje ze stylami.
Chłopaki powracają do brzmień sprzed lat. Podobne zaufanie budzi okładka albumu
stworzona przez Jerzego Kurczaka, autora dwóch pierwszych grafik okładkowych do
płyt Are You a Rebel? i Dirty Money, Dirty Tricks. Zachęca obietnica trasy
mająca promować nowy album - 25 Upside Down. Singiel Don't Drink Evil Things
zebrał na YTB sporo krytycznych głosów. Z drugiej strony zadebiutował na 16
miejscu Listy Przebojów Programu Trzeciego. Ja po usłyszeniu pierwszych taktów
byłam kupiona. Nie ma mowy o krytyce. Album 25 Cents For a Riff na pewno trafi
do mojej płytowej kolekcji. Mimo, że na dzień dzisiejszy słyszałam jedynie
pierwszy singiel. Ale liczy się zaufanie do ukochanej kapeli, a Acid Drinkers
nigdy nie nadszarpnęli swojej opinii.
3. Skubas
– Brzask
Pamiętam, kiedy w zeszłym roku
moja znajoma z entuzjazmem opowiadała o lubelskim muzyku Skubasie. Zupełnie nie
miałam ochoty sprawdzić o czym mowa. Moja ignorancja okazała się tak duża, że
gdy znajomi organizujący festiwal nowej muzyki w moim mieście zaprosili owego
na koncert - ja nie przyszłam bo przeszkadzała mi zimowa aura za oknem. Tak
przyznaje byłam wówczas totalną ignorantką. Zmieniłam zdanie po usłyszeniu
przez przypadek utworu Linoskoczek. I moje oczęta rozszerzyły się do
niebotycznych rozmiarów. Wielkie ŁAAaaałł! Niesamowity feeling, lekkość, co za
rytm. I te teksty. Kiedy usłyszałam o nowym albumie nawet nie chciałam
poszukiwać utworów w internecie żeby sprawdzić czy warto. W przypadku takich
muzyków z góry wiadomo, że warto.
źródło: http://kayax.net/upload/image/plyty_new/cover_brzask.jpg
4. Sara Brylewska – Skąd
Przyszłaś
Płyta tej pani nie była dla mnie
zaskoczeniem. Znałam jej wcześniejsze dokonania wraz z zespołem Enchantia i
wiedziałam, że jest czego posłuchać. Zresztą ktoś kto jest córką Roberta Brylewskiego
nie może grać źle. Od genów się nie ucieknie. Nie mamy jednak do czynienie z
punk rockiem ani z reggae. To niesamowite liryczne połączenie alternatywnych
brzmień. Oniryczne, spokojne ale nie usypiające. Subtelnie oczadzone magią
muzyki. Dla mnie płyta po prostu smaczna, dająca wytchnienie dla uszu i serca. Nienachlana,
a uzależniająca. Duże TAK i czekam na jeszcze więcej.
źródło: http://i.datapremiery.pl/3/000/14/750/sara-brylewska-skad-przyszlas-cover-okladka.jpg
5. The Best of Yugopolis
Od 2001 roku jestem oddaną fanka
projektu Yugopolis/ Yugoton. Nie ukrywam, że najlepsza była pierwsza część
czyli właśnie Yugoton. Piosenki z tego albumu od 13 lat towarzyszą mi niemal
codziennie. Uwielbiam je! Projekty Yugopolis - Słoneczna strona miasta i Yugopolis
2 były równie dobre ale nie aż tak powalające jak właśnie Yugoton. Mimo to
kibicuje wszystkim kolejnym wydawnictwom spod znaku yugo. Od wielu lat jestem
straszną bałkanofilką w wielu sferach. Słucham także muzyki bałkańskiej.
Fascynuje mnie też ilości zapożyczeń bałkańskich jakie możemy spotkać w
polskich utworach. Całkiem niedawno siecią zatrzęsła nowa piosenka Maćka
Maleńczuka Sługi za szlugi. Wszyscy skupili się na antyputinowskim tekście, a
ja słysząc utwór w radiu zastanawiałam się skąd znam tę melodię. Dopiero w domu
kiedy użyłam niezatopionego wujka Google doznałam olśnienia, że przecież to
przeróbka utworu Balkan zespołu Azra. Ten kawałek w oryginale odkryłam dobre 3
lata temu kiedy zgubiłam się na YTB. No i znowu Yugopolis skradł moje serce
takim klasykiem. W prawdzie cała płyta, jak mówi tytuł to właśnie the best of, kompilacja najlepszych utworów z
trzech do tej pory wydanych. A jako dodatek właśnie Sługi za szlugi. Trochę
odgrzewany kotlet ale co z tego? Hasło reklamujące wszystkie albumy mówi samo
za siebie; Bałkańskie rytmy i polska dusza. To wystarczy, żeby kupić kolejny
album.
źródło; http://ecsmedia.pl/c/the-best-of-yugopolis-b-iext26521758.jpg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz