Najcześciej czytane

niedziela, 5 października 2014

Must have tego sezonu. Czyli 5 płyt, które muszę mieć!



W pierwszym poście wspominałam o zamiłowaniu do muzyki. No to na drugi post zaplanowałam sobie sporządzenie zestawienia 5 płyt, które chciałabym zakupić w najbliższym czasie. Czemu? Po co? Dlaczego warto?

1. Guano Apes – Offline.
Premiera płyty odbyła się 30 maja b.r. Guano znacznie zmieniło swój styl od pamiętnego, pierwszego albumu Proud Like a God. Zawsze czekam z ogromnym podnieceniem na każdy nowy materiał Guano, choć po płycie Bel Air zaczęłam się nieco obawiać czy na pewno mogę kupić ich produkcje bez zastanowienia. Już po premierze solowego albumu wokalistki zespołu Sandry Nasić pt. The Signal, było wiadomo, że styl grania zespołu może ulec zmianie. Tak też się stało. Brzmienie bardziej przypomina pop rockowe kawałki modne w rozgłośniach radiowych. Brak charakterystycznej mocy i poczucia niepokoju. Jednak nie zmienił się styl tekstów Sandry. Trafiające w punkt, dosłowne ale z siłą oddziaływania. Niestety trzeba chyba zapomnieć, o piorunującej energii. Sandra już nie ma ochoty krzyczeć, a coraz częściej jej ekipa woli pobawić się w eksperymenty z syntezatorami w roli głównej. Mam bardzo specyficzne podejście do tej kapeli. 100% przekonania, że ten album mnie nie zachwyci tak jak poprzednie, a z drugiej strony nie umiem go nie kupić! To się nazywa uzależnienie. Mam tylko nadzieje, że to co nie będzie grało tak jak trzeba na płycie, zagra jak trzeba na koncertach. Bo Guano to przede wszystkim genialny zespół koncertowy.


2.  Acid Drinkers  – 25 Cents For a Riff
Tak samo jak w przypadku Guano Apes, tak i do Acid Drinkers podchodzę całkowicie bezkrytycznie. Każda nowa płyta musi być przeze mnie zakupiona. Nie ma mowy o krzywieniu się i kręceniu nosem. Jednak Acid w przeciwieństwie do Guano nie eksperymentuje ze stylami. Chłopaki powracają do brzmień sprzed lat. Podobne zaufanie budzi okładka albumu stworzona przez Jerzego Kurczaka, autora dwóch pierwszych grafik okładkowych do płyt Are You a Rebel? i Dirty Money, Dirty Tricks. Zachęca obietnica trasy mająca promować nowy album - 25 Upside Down. Singiel Don't Drink Evil Things zebrał na YTB sporo krytycznych głosów. Z drugiej strony zadebiutował na 16 miejscu Listy Przebojów Programu Trzeciego. Ja po usłyszeniu pierwszych taktów byłam kupiona. Nie ma mowy o krytyce. Album 25 Cents For a Riff na pewno trafi do mojej płytowej kolekcji. Mimo, że na dzień dzisiejszy słyszałam jedynie pierwszy singiel. Ale liczy się zaufanie do ukochanej kapeli, a Acid Drinkers nigdy nie nadszarpnęli swojej opinii.


3.   Skubas – Brzask
Pamiętam, kiedy w zeszłym roku moja znajoma z entuzjazmem opowiadała o lubelskim muzyku Skubasie. Zupełnie nie miałam ochoty sprawdzić o czym mowa. Moja ignorancja okazała się tak duża, że gdy znajomi organizujący festiwal nowej muzyki w moim mieście zaprosili owego na koncert - ja nie przyszłam bo przeszkadzała mi zimowa aura za oknem. Tak przyznaje byłam wówczas totalną ignorantką. Zmieniłam zdanie po usłyszeniu przez przypadek utworu Linoskoczek. I moje oczęta rozszerzyły się do niebotycznych rozmiarów. Wielkie ŁAAaaałł! Niesamowity feeling, lekkość, co za rytm. I te teksty. Kiedy usłyszałam o nowym albumie nawet nie chciałam poszukiwać utworów w internecie żeby sprawdzić czy warto. W przypadku takich muzyków z góry wiadomo, że warto.
źródło: http://kayax.net/upload/image/plyty_new/cover_brzask.jpg


4. Sara Brylewska – Skąd Przyszłaś
Płyta tej pani nie była dla mnie zaskoczeniem. Znałam jej wcześniejsze dokonania wraz z zespołem Enchantia i wiedziałam, że jest czego posłuchać. Zresztą ktoś kto jest córką Roberta Brylewskiego nie może grać źle. Od genów się nie ucieknie. Nie mamy jednak do czynienie z punk rockiem ani z reggae. To niesamowite liryczne połączenie alternatywnych brzmień. Oniryczne, spokojne ale nie usypiające. Subtelnie oczadzone magią muzyki. Dla mnie płyta po prostu smaczna, dająca wytchnienie dla uszu i serca. Nienachlana, a uzależniająca. Duże TAK i czekam na jeszcze więcej.

źródło: http://i.datapremiery.pl/3/000/14/750/sara-brylewska-skad-przyszlas-cover-okladka.jpg

5. The Best of Yugopolis
Od 2001 roku jestem oddaną fanka projektu Yugopolis/ Yugoton. Nie ukrywam, że najlepsza była pierwsza część czyli właśnie Yugoton. Piosenki z tego albumu od 13 lat towarzyszą mi niemal codziennie. Uwielbiam je! Projekty Yugopolis - Słoneczna strona miasta i Yugopolis 2 były równie dobre ale nie aż tak powalające jak właśnie Yugoton. Mimo to kibicuje wszystkim kolejnym wydawnictwom spod znaku yugo. Od wielu lat jestem straszną bałkanofilką w wielu sferach. Słucham także muzyki bałkańskiej. Fascynuje mnie też ilości zapożyczeń bałkańskich jakie możemy spotkać w polskich utworach. Całkiem niedawno siecią zatrzęsła nowa piosenka Maćka Maleńczuka Sługi za szlugi. Wszyscy skupili się na antyputinowskim tekście, a ja słysząc utwór w radiu zastanawiałam się skąd znam tę melodię. Dopiero w domu kiedy użyłam niezatopionego wujka Google doznałam olśnienia, że przecież to przeróbka utworu Balkan zespołu Azra. Ten kawałek w oryginale odkryłam dobre 3 lata temu kiedy zgubiłam się na YTB. No i znowu Yugopolis skradł moje serce takim klasykiem. W prawdzie cała płyta, jak mówi tytuł to właśnie  the best of, kompilacja najlepszych utworów z trzech do tej pory wydanych. A jako dodatek właśnie Sługi za szlugi. Trochę odgrzewany kotlet ale co z tego? Hasło reklamujące wszystkie albumy mówi samo za siebie; Bałkańskie rytmy i polska dusza. To wystarczy, żeby kupić kolejny album. 

źródło; http://ecsmedia.pl/c/the-best-of-yugopolis-b-iext26521758.jpg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz