Najcześciej czytane

sobota, 14 maja 2016

Eurovision Song Contest 2016






Czy to był dobry wybór?

Sama nie wierze, że pisze tekst o Eurowizji. A jednak pisze ;) Dziś wieczorem odbędzie się ostateczny 61 finał tegorocznego konkursu. Polskę w tym roku reprezentuje Michał Szpak wraz z kwartetem smyczkowym Owee. Polska piosenka to "Color of your life". Michał brawurowo pokonał w krajowych preselekcjach dive Edytę Górniak i gwiazdę wszystkich topowych, radiowych list przebojów Margaret. Czy był to dobry wybór? Jak dla mnie tak! Edyta zdecydowanie miała kiedyś swoje eurowizyjne 5 minut. Od czasu jej sukcesu z 1994 roku wiele się zmieniło. A sama Edyta moim zdaniem osłabła wokalnie i estetycznie. Może i wielka diva ale niestety nie rozumie już rynku muzycznego. A co do Margaret? Uwielbiam jej wizerunek sceniczny. Ma pomysł na siebie. Jednak o wiele bardziej jestem fanką jej działalności odzieżowej niż muzycznej. Po prostu jest słaba wokalnie. Choć "Cool Me Down" odpowiadam obecnym trendom, bliźniaczo przypomina twórczość Rihanny. Jednak na dużej scenie podejrzewam, że zostałaby przyćmiona przez naprawdę potężne głosy innych reprezentantów. A same zalety Szpaka? Precyzja i mistrzowski wokal. To naprawdę niezła maszynka do śpiewania w punkt. Jeden z zagranicznych dziennikarzy po próbie generalnej, przed półfinałem stwierdził, że niemożliwością jest by Michał zafałszował. Ma w sobie niezwykły dramatyzm. Wizerunkowo też jest bardzo dobrze. Michał dopracowuje swój wygląd. Perfekcyjne, zauważalne stroje, imponujące włosy, zawsze dobrze zrobione pazurki ;) i czeto makijaż. Może polaków to dziwić, jednak prawda jest taka, że za granicą taki wizerunek to nic nadzwyczajnego. Plus wraca moda na lata 90. A Michał idealnie się wpasowuje w ten trend. Te długie włosy, gadżeciarska biżuteria, wojskowe marynarki. To taki mix Steve Taylor, trochę Freddie Mercury, nawet widzę w nim odrobinę Peta Burnsa z drugiej połowy lat 80.




Jak wyglądają nasze szanse?

Będę szczera uważam, że nie mamy szansy na zwycięstwo. Natomiast możemy mieć dużo nadziei na pierwszą dziesiątkę, a prawdziwym sukcesem będzie pierwsza piątka. Nie jestem jakąś psychofanką Eurowizji, ale co roku zawieszę jedno oko na finał. I moim zdaniem konkurencja w tym roku jest wyjątkowo mocna. Nie ma zbyt dużo tradycyjnej eurowizyjnej przaśności i słabych wokali. Większość tych artystów jakich oglądałam w półfinałach to naprawdę dobre produkcje na wysokim, światowym poziomie. Moim zdaniem bardzo duże szanse na wygraną ma Australia. Nie dość, że debiutuje to z naprawdę świetną wokalistką i dobrą popową piosenką. Do tego stylizacja rodem od Lady Gagi. Naprawdę dobry reprezentant Izraela, bardzo etniczna i zaangażowana politycznie propozycja Ukrainy, mocno radiowa i rytmiczna Belgia. Naprawdę pozytywnie zaskoczyły mnie Czechy. Spodobał mi się również Cypr. Byłam zachwycona reprezentacją Gruzji. Choć z tego co zauważyłam na YTB, nie mają oni zbyt wielu zwolenników. Nie zabrakło też bubli. Mocno mnie rozbawił występ Białorusina. Choć od samego początku czułam, że to może nie być nic dobrego. Już pierwsze doniesienia o planach występu nago z wilkami zapowiadały klęskę. Rozbawił mnie też występ San Marino. Gdzieś przeczytałam, że Austria jest przez bukmacherów oceniana jako kandydat do zwycięstwa. Serio? Tego już nie rozumiem. No i tragiczny występ kandydata Estonii. W tym całym zamieszaniu Michał Szpak nie ginie niezauważony. 



Jego teledysk na oficjalnym kanale YTB Eurovision Song Contest obejrzano do dzisiejszego dnia aż


5 397 249 razy, a występ w półfinałach po tygodniu wyświetlono aż 1 288 406 razy. Co to znaczy? Ludzie się interesują. Z tego co zdarzyłam zauważyć, pod filmami z jego występów, jest mnóstwo pozytywnych komentarzy nie tylko Polaków, ale i mieszkańców Holandii, Hiszpanii, Rosji, Węgier, Anglii, Izraela, Włoch, Litwy, Serbii, Mołdawii. To zapowiada mnóstwo głosów. 

Dlaczego powinniśmy zająć dobre miejsce?

Powiem szczerze, że Michał Szpak ze swoja twórczością to nie jest moja muzyczna bajka. Ale wyjątkowo trzymam za niego kciuki. Nie dlatego, że Polska nigdy nie wygrała i wreszcie można by coś z tym zrobić. Tylko dlatego, że od początku wkurzało mnie podejście właśnie polaków do Michała Szpaka. Od początku obrywał ile wlezie. Najpierw dostawało mu się, za samą piosenkę. Podobno zbyt staromodną. Potem dokopywali mu fani Margaret. Następnie obrzucali go błotem dziennikarze. A i sami przeciętni słuchacze na forach czepiali się jego hybryd, ubioru, mało męskiego sposobu bycia. Edyta Górniak nie zachowała się zbyt ładnie udając, że nie pamięta jak Michał się nazywa. Co ciekawe Szpak nigdy nie wykazywał się ani bezczelnością ani pychą. Robi swoje i to bardzo dobrze. Na pewno brak mu jeszcze dobrego materiału, ale nie jest wydmuszką jak ostatnio powiedział o nim Robert Kozyra. Niech chłopak zajmie jak najlepsze miejsce i utrze hejterom nosa!     


   

     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz